
Pałac Poraj
smak i sztuka w klimatycznym miejscu
Gdy zobaczyłam to miejsce, pomyślałam „i gdzie ten pałac?”. W niewielkiej wiosce stoi niepozorny budynek, otoczony zewsząd zielenią. Sielankowy klimat. Stare meble, nowoczesna sztuka w ogrodzie. Tak, tak. Wśród zieleni otaczającej Pałac Poraj znajduje się ok. 30 rzeźb absolwentów uczelni artystycznych, znanych mniej lub bardziej artystów. Trochę staroci, trochę eklektycznie. Dla mnie idealnie.
Pałac Poraj ma swoją historię. Na początku X wieku, jeszcze przed II Wojną Światową mieścił się tutaj ośrodek badawczy. Niegdyś też w budynku mieścił się dom dziecka. Dziś jest to miejsce stworzone do wypoczynku dla osób ceniących sobie spokój i przyrodę. Niedaleko stąd do Łeby i Ustki. Niewątpliwie bardziej tu zielono i zdecydowanie ciszej, niż w nadmorskich miejscowościach.
Przede wszystkim jednak w Pałacu Poraj jest smacznie. Bardzo smacznie. Pasztet z selera wygrał wszystko. Jadłam nie jeden jarski pasztet, ale ten trzeba spróbować, by się przekonać, że tak naprawdę, jeszcze się nie jadło idealnego. Krem ze szparagów – petarda! Zdarzyło mi się zjeść tutaj wegetariańsko i choć już się kulałam z kulinarnego szczęścia (tak, tak, zwykłego obżarstwa, ale co zrobić, gdy smaczne?) to jeszcze zaangażowałam swój osobny żołądek na serniczek. I warte to było każdego okruszka. O losie, takie to było pyszne! Wielkie uznanie dla szefa kuchni, rzadko się zdarza, by każde serwowane danie smakowało mi tak, jak smakowała cała kolacja w Pałacu Poraj.
A na śniadanie… naleśniki! Jak tu wybrać, gdy jedne serwowane są z orzechami (taaaakie pyszne!), a drugie z truskawkową konfiturą? No, trzeba zjeść dwie porcje. I znowu się kulać ze szczęścia.
Pałac Poraj odwiedziłam w ramach Spotkania z Lifestyle Pomorskim, na które zostałam zaproszona przez Pomorskie Prestige, projekt realizowany przez Pomorską Regionalną Organizację Turystyczną.